Barwy kobiecosci by Axami

piątek, 30 lipca 2010

HOT MAMA w bieliźnie HOT MILK

fot. dzieci.pl

Jeśli kiedykolwiek byłaś w ciąży i jeśli po przyjściu na świat maleństwa zdecydowałaś się karmić piersią wiesz na pewno jak wygląda bielizna ciążowo-karmiąca. Jeśli nie – zapytaj koleżanki bogatszej o to doświadczenie.
Krótko mówiąc - taka bielizna wygląda fatalnie. Nie dość, że pierwsze dni, tygodnie i miesiące z małym człowiekiem bywają bardzo męczące, i to zmęczenie nie służy urodzie, nie dość, że niektóre panie czują się w ciąży nieco mniej atrakcyjne, a w połogu - zdecydowana większość nie czuje się dobrze we własnej skórze, to jeszcze ta, zdawałoby się, złośliwa zmowa projektantów bielizny dla świeżo upieczonych mam. Bezfiszbinowe biustonosze dają piersiom pewien komfort, lecz fatalnie formują biust. Jeśli zaś chodzi o słodkie tete a tete z ukochanym - poczuć się piękną, nosząc bieliznę dla mam, mogą tylko jednostki o bardzo bogatej wyobraźni i dobrze wypracowanej technice wyparcia. ;)

Z drugiej strony jest to czas, w którym przede wszystkim liczy się wygoda. Nie wciśniemy bowiem pękatego brzucha w obcisłą satynę i nie upchniemy karmiącego biustu w sztywne koronki. Byłoby to nie tylko szalenie niewygodne, ale również nierozsądne. Ciążowy brzuch i piersi mamy karmiącej to części ciała podlegające specjalnej ochronie i noszenie niewłaściwie dopasowanej bielizny może im zwyczajnie zaszkodzić.

Ponieważ niemal we wszystkim jestem zwolenniczką złotego środka długo śledziłam doniesienia o kolejnych kolekcjach dla „ciężarówek” i mam karmiących. Żadna nie była według mnie wystarczająco godna uwagi. Aż do teraz.
Drogie Panie, oto ona – bielizna dla brzuchatych i piersiastych, która łączy dwa podstawowe postulaty dotyczące bielizny: primo – jest bardzo, bardzo wygodna, secundo – jest szalenie estetyczna.

Poznajcie ją – oto HOT MILK.

Kto powiedział, że ciąża oraz karmienie to nie czas uwodzenia?


Hot Milk w scenerii baśniowej:


Ja jestem bardzo na tak.

wtorek, 27 lipca 2010

Push it a raczej PUSH-UP

Staniki typu push-up towarzyszą nam nie od dziś, ale ile tak naprawdę o nich wiemy?jak możemy wykorzystywać właściwości tej bieliźniarskiej techniki?Kiedy należy a wręcz trzeba nosić push-up? Na wszystkie te pytania odpowie dzisiejszy wpis.
Push-up należy do jednego z wielu rodzajów staników.Jego nazwa pochodzi z angielskiego "podnosić", "popychać do góry". Wyjątkowość tych biustonoszy polega na specjalnie wyprofilowanym kształcie całej "konstrukcji", która podnosząc piersi sprawia, ze biust wydaje się optycznie większy i pełniejszy. Niektóre wersje push-up posiadają ukryte kieszonki w dolnej części miseczki,które są wypełnione miękkim wkładem z materiału lub silikonu. W zależności od efektu, który chcemy uzyskać owe "wkładki" można w każdej chwili wyjąć.
Wśród Nas-Kobiet panuje przeświadczenie, że staniki typu push-up wybieramy głównie wtedy, kiedy nasza miseczka kończy się na małym C i że z myślą o mniejszych biustach został stworzony ten typ. Otóż to nie do końca prawda. Push-up z racji na swoje "podnoszące" właściwości jest też skierowany dla kobiet o większych rozmiarach.Dzięki specjalnym rodzajom cięć w zależności o efektu który chcemy uzyskać możemy wybrać wersję A-optyczne powiększenie(dla małego biustu) lub opcję B- "zebranie" i podniesienie piersi(dla większego biustu).
Tu pojawia się pytanie który push-up wybrać i czym on się charakteryzuje?

*Opcja dla każdego rozmiaru
cięcie ukośne miski
(zaletą tego kroju jest to, że w ten sposób skonstruowany biustonosz nadaje piersiom naturalny wygląd. Tego typu cięcie miseczek jest najczęściej stosowane w stanikach typu push-up - miseczki z ukośnymi szwami zbierają piersi i podnoszą je).




*Opcja dla kobiet, które mają niewielki biust i chcą go powiększyć
cięcie ukośne i poziome miski
(w biustonoszach typu push-up zastosowane są dodatkowe wkładkami pod biustem. Taka budowa sprawia, że piersi są podniesione i zebrane do środka - tzw. efekt jabłuszka).
Jak noszenie push-up komentują lekarze i specjaliści?
Tu zdania są podzielone. Jest grono fachowców, którzy twierdzą, że długoletnie i regularne noszenie tego typów staników może deformować biust.A podobne efekty(podniesienia i powiększenia) można uzyskać innymi metodami.


Ale trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że push-up to stanik na wyjątkowe okazje. Nie uprawiamy w nim sportów, ani nie ubieramy go na zakupy czy też wakacje.Ten typ zdobi i upiększa nasze ciało wtedy, gdy są ku temu konkretne okazje. Kiedy wybieramy się na wieczorne spotkanie-chcemy wyglądać w naszej kreacji pięknie i seksownie. Wybieramy go również wtedy, gdy spędzamy czas we dwoje w zaciszu sypialni- chcemy być zmysłowe i ponętne. Z tych powodów wybierajmy push-up!

piątek, 23 lipca 2010

Amasadorki bieliźnianych imperiów (cz.1)


Powołanie cenionego dziś projektanta mody Giorgio Armaniego nie od początku wydawało się oczywiste. Początkowo Włoch był przekonany, że powinien leczyć ludzi. Nie skończył jednak medycyny pochłonięty nową pasją - fotografią. W międzyczasie rozpoczął pracę jako dekorator witryn sklepowych w domu towarowym La Rinascente, gdzie dostrzeżono jego smykałkę do mody. Nino Cerruti zaprosił Armarniego do współpracy, a ten zgodziwszy się zaprojektował wyjątkowo udaną linię odzieży męskiej.

Wkrótce Giorgio, uskrzydlony sukcesem, postanowił pracować na swój rachunek. Firma Giorgio Armani zajmowała się początkowo tylko modą męską, jednak w 1985 roku projektant postanowił poszerzyć swą działalność o ubrania dla kobiet.

Sławę projektanta zyskał ubierając Richarda Gere'a do filmu Amerykański żigolak na początku lat osiemdziesiątych. Niedługo potem posypały się kolejne zamówienia i Armani stał się autorem kostiumów do takich filmów jak Batman, Marsjanie atakują, Wysokie obcasy Almodovara czy Pulp Fiction Quentina Tarantino, strojów na trasy koncertowe dla Davida Bowie, Tiny Turner czy Nelly Furtado, jak również dla mistrzów sportu. Armani stworzył kilka linii odzieży damskiej i męskiej, m.in. Emporio, Collezioni, Privé a także tańszą A/X (Armani Exchange) zainspirowaną modą młodzieżową i adresowaną do młodszej, masowej klienteli.

Dziś Armani jest uważany za najbardziej wpływowego kreatora mody na świecie, a jego logo rozpoznawane jest wszędzie.

Nie wiesz, w czym wystąpić na przyjęciu, włóż coś od Armatniego – mawia się ponoć w Hollywood. Rada ta oddaje istotę stylu włoskiego projektanta, kojarzonego z jakością, elegancją i wyrafinowaną prostotą.

Mnie najbardziej interesuje jednak bielizna od Armatniego, a ściślej mówiąc – jego modelki.


Megan Fox, okrzyknięta najseksowniejszą (choć najgorszą!) aktorką 2009 roku, wystąpiła w wymagającej sesji nowej kolekcji bielizny Giorgio Armaniego. Klasyczna czarno-biała sesja w stonowanej stylistyce jest niesamowicie elegancka, a naturalna, dziewczęca uroda Megan wypada bardzo świeżo.


Wcześniej Armani współpracował z małżeństwem Beckhamów, przy czym pozwólcie, że skupię się na roli Victorii. Różnie o niej mówią i z jedną ze złośliwości muszę się zgodzić – Victoria kojarzy mi się ze sztywnym gorsetem maniakalnie przestrzeganych wytycznych na temat stylu. Nigdy nie uśmiechająca się była piosenkarka girlsbandu Spice Girls, sprawia wrażenie spiętej i nieprzyjaznej. Jednak sesja z jej udziałem wyszła nadspodziewanie dobrze. Vicky ma wspaniałe ciało.


Która twarz (a może raczej: ciało) bielizny Armaniego przypada Wam bardziej do gustu?


wtorek, 20 lipca 2010

Wakacyjny Koktajl

W lecie kolory bardziej niż zawsze mają pierwszeństwo w modzie. Nasza garderoba nabiera rumieńców. W tym czasie mamy przyzwolenie mieszania barw na sobie:zielona sukienka z cytrynowymi szpilkami, różowa tunika z fioletowymi leginsami, koronkowa koszula z turkusowymi szwedami itp. Kolory dodają nam powabu, cieszą oko i ładnie odznaczają się naszych skąpanych słońcem ciałach. Bielizna również poddaje się tym zasadom i na ten czas marki zmieniają oblicza swoich produktów. Dziś zaprezentuje zestawy stricte letnio-owocowe gdyż limonkowe, pomarańczowe, śliwkowe oraz winogronowe odcienie górują w tym sezonie wśród bieliźniarskich trendów na lato 2010. Inspiracje owocowe tak bardzo kojarzą mi się właśnie z wakacjami, że postanowiłam połączyć w koktajle owocowe zestawy, które dziś Wam pokażę:)
Zaczynamy:

Orzeźwiający Koktajl
Składniki

1/2 awokado
200 ml kefiru
1 łyżeczka soku cytrynowego
sól
pieprz
cayenne
listki melisy

Awokado rozgnieść widelcem, zmieszać z kefirem i sokiem cytrynowym. Dodprawić szczyptą soli i odrobiną pieprzu cayenne. Listki melisy posiekać i posypać nimi koktajl. Podawać.

Popijając tak orzeźwiający koktajl warto przyjżeć się cytrynowym
propozycjom bielizny:


Malinowa Pycha
Składniki

40 dag. truskawek
20 dag. porzeczek lub malin
1/2 litra pitnego jogurtu naturalnego
cukier
łyżka dżemu z czarnej porzeczki
łyżeczka soku z cytryny

Owoce umyć i wsypać do blendera, dodać łyżeczkę dżemu, wsypać cukier i dodać sok z cytryny.
Wlać jogurt naturalny i dokładnie zmiksować wszystkie składniki. Wstawić na pół godziny do lodówki. Można wrzucić do niego kostki lodu i zmiksować. Taki napój doskonale orzeźwia.

Duet z tym koktajlem tworzy bielizna w kolorze czerwieni i różu:


Zielony koktajl owocowy
Składniki

5 dużych kiwi
2 łyżki soku z limonki
1 łyzka cukru brązowego
3 kostki lodu
pół szklanki wody mineralnej

Kiwi obrać ze skórki, zmiksować z lodem, wodą, cukrem i sokiem z limonki
Podawać w wysokich szklankach

Napój idealnie łączy się z zestawami bielizny w odcieniach zieleni:


Ja wybieram malinowy koktaj i bieliznę, a Wy?


piątek, 16 lipca 2010

Pokaż mi swoją bieliznę, a powiem Ci kim jesteś...



Z pewnością wiele z Was oglądało doskonały serial Gotowe na wszystko (Desperated housewives). Jego główne bohaterki – Lynette, Bree, Susan i Gabrielle pierwotnie różniły się od siebie wszystkim.
Lynette – przykładna żona i matka nie była co prawda ograniczoną intelektualnie gospodynią domową, miała swoje życie zawodowe i ambicje, jednak od zawsze priorytetem była dlań liczna rodzina. Jej najczęstszym outfitem były wysłużone dżinsy i prostu T-shirt, nierzadko zaplamiony marchewkową papką.
Bree to ucieleśnienie chłodnej, klasycznej elegantki – sznurek pereł i lampka schłodzonego Sauvignon Blanc w smukłej, białej dłoni oraz doskonale ułożone, rude, lśniące włosy. Bree jest perfekcjonistką w każdym calu – jeśli robi interesy, robi je skutecznie, jeśli sporządza wykwintną kolację, goście wyjdą z jej domu oszołomieniu kulinarnym kunsztem.
Susan to sympatyczna wariatka. Nieraz wyznaje, że jej własna córka jest dojrzalsza niż ona sama. Gafy, wpadki i WYpadki to specjalność Susan. Jest nieco infantylna, ogromnie naiwna i… bardzo urocza.
Gdyby jednak zapytać mężczyzn, która z Desperatek jest najseksowniejsza, z pewnością spora większość z nich wskazałaby na Gabrielle. Gabi to była modelka, osoba uwielbiająca materialny aspekt życia. Kocha otaczać się ładnymi rzeczami, uwielbia rundki po sklepach, jest pyskata, bezczelna i dość wyrachowana, choć wystarczy drobna próba, by okazała się wierną przyjaciółką i dobrym człowiekiem. Gabi nie da sobie w kaszę dmuchać i doskonale zna swoją wartość. Emanuje seksem w gorętszym niż Bree wydaniu.

Jak myślicie, jak wygląda bielizna Desperatek?
I którą z nich jesteś, droga, Czytelniczko?


fot. bonprix, brubeck, calvin klein, gaia

Lynette – praktyczny aspekt wypiera inne. Nie oznacza to, że biustonosze i figi sztandarowej żony i matki serialu, są nieładne. Jednak z pewnością nie ociekają zdobieniami. To prosta, estetyczna bielizna, stawiająca na wygodę kobiety wiecznie mającej ręce pełne roboty.



fot. axami, masquerade, new yorker, h&m, triumph, victoria secret, esensa

Bree – chłodna zmysłowość. Klasyczne wzory i kolory. Elegancja i doskonałe wykonanie. Jestem pewna, że Bree kocha pończochy ze szwem z tyłu łydki i satynowe wykończenia. Jej ulubione barwy to ecru, ciemna zieleń, brązy, róż i czerń, czyli te, które doskonale korespondują z jej alabastrową cerą i ognistym odcieniem rudego. Nie sądzę, by Bree nosiła stringi, myślę, że jej bieliźniarkę zapełniają koronkowe szorty i klasyczne figi.

fot. h&m, intimissimi, triumph, key, victoria secret

Susan – jej bielizna to dziewczęce komplety w groszki, krateczkę czy wisienkowy rzucik. Nie oznacza to, że Susan stroni od koronki, wręcz przeciwnie. Jej styl to połączenie kobiecego seksapilu z powabem nastolatki. Kobiety mogą uznać to za infantylizm, ale jestem pewna, że mężczyźni są zachwyceni taką mieszanką.

fot. axami, intimissimi, lula, groszki, triumph

Gabi – ogień w sypialni. Jej latynoskie korzenie dają znać o sobie na każdym kroku, również przy doborze bielizny. Ma być ona ultraseksowna, zmysłowa, dająca świadectwo namiętności właścicielki. Gabrielle, w przeciwieństwie do Bree, to bieliźniana bezpośredniość, zawarta w stanikach typu push-up, stringach i samonośnych pończochach. Ulubione kolory Gabi to nasycona czerwień, zdecydowany amarant, mocny fiolet i oczywiście czerń. Nie zdziwiłabym się widząc ją w panterkowym komplecie.

I jak myślisz - która z nich to Ty?:)

wtorek, 13 lipca 2010

Tropikalne noce

Lato nie daje o sobie zapomnieć, na termometrze codziennie obserwuje tropikalne temperatury i wieczory wcale nie są odczuwalnie chłodniejsze.Co za tym idzie powstaje pytanie jak i w czym spać,żeby nie odczuwać tak zwariowanych temperatur? Po przejrzeniu wielu inspirujących propozycji i po fachowej lekturze stwierdzam drogie Panie, że na gorące wieczory(w przenośni i dosłownie) warto wybierać zwiewne i chłodne dla ciała jedwabie i tiule. Wszak taka kompilacja nie tylko jest teraz bardzo praktyczna ale również niezwykle kobieca.

Nie polecam zestawów w postaci koszulki i spodenek-takie para przy 30 stopniach nie zdaje egzaminu. Natomiast przewiewna haleczka jak najbardziej!!!Można tu dyskutować co dla nas-kobiet jest bardziej wygodne chociaż z własnych doświadczeń mogę jednoznacznie stwierdzić, że bawełniana piżamka jest zdecydowanie na chłodniejsze dni.
Kolejną ważną sprawą to odpowiednie przygotowanie do snu.
W tak gorące wieczory pamiętajmy o:
-zimny prysznic przed snem- orzeźwiająca dawka chłodu ostudzi nagrzane ciało
-przewietrzmy dokładnie sypialnie- okna na oścież, wiatraki w ruch
-aromaterapia do snu-jeżeli posiadamy olejki eteryczne np lawendowe lub wazon świeżych róż to koniecznie wykorzystajmy to w sypialni. Pościel skropmy kilkoma kroplami olejku na 2-3 godziny przed snem a wazon róż ustawmy na stoliku obok łóżka.
-posiłek- powszechnie znana zasada nie najadanie się przed snem. Dodam od siebie, ze na 2 godziny przed snem warto zjeść potężną dawkę witamin w postaci np świeżych owoców, których teraz nam nie brakuje
-pościel-wyrzucamy z łóżka wszystko co bawełniane i z kory. Poduszki ubieramy w satynę, atłas i jedwab(idealnie chłodzi ciało tak jak nasza letnia haleczka) a kołdrę zamieniamy na samą poszewkę. Im mniej tym lepiej.



Dla tych, którzy nie mają czasu i sił na takie skrupulatne przygotowania, mam też przepis na sen, bardzo prosty i nie wymagający przygotować- śpimy nago i bez kołdry!:)

piątek, 9 lipca 2010

Letnie orzeźwienie

Choćbyśmy nie wiem ile miały na głowie, choćby zadania "na wczoraj" piętrzyły się na naszych biurkach, a w głowie, niczym neon, rozbłyskiwała raz po raz lista obowiązków, jedno jest pewne - latem czujemy się inaczej. Czy to witaminowy koktajl, jaki funduje nam sezon truskawkowo-czereśniowy, czy spora dawka słońca wyzwalająca w organizmie produkcję endorfin, zwanych hormonami szczęścia, musicie przyznać, że lato daje nam zastrzyk pozytywnej energii.
Wraz ze zmianą postrzegania świata, zmienia się styl życia (ciekawe co jest przyczyną, a co skutkiem?) - inaczej spędzamy popołudnia i wieczory, chętniej uprawiamy sporty, częściej widujemy się z innymi ludźmi. Nasze spotkania z przyjaciółmi coraz częściej odbywają się poza czterema ścianami i bynajmniej nie mam tu na myśli przesiadywania w pubie. Lato sprawia, że chcemy być bliżej naszych naturalnych korzeni - drzemka na łące, weekend nad jeziorem, wypad do lasu, to rzeczy nieporównywalnie bardziej przyjemne, niż sobotnie wygniatanie kanapy przed telewizorem.
Ogromnie zazdroszczę ludziom ich własnych, prywatnych ogrodów, gdzie powrót do korzeni, jakim jest obcowanie z naturą, choćby miał to być skrawek nienagannie przyciętej trawy, może odbywać się o każdej porze dnia. Nie ukrywam, że w posiadaniu własnego kawałka zieleni bardzo kręci mnie możliwość wydania wieczornego garden party. Ach, jakże rozkosznie byłoby rozwiesić wszędzie papierowe lampiony i w miłym gronie sączyć orzeźwiające drinki!
fot. lolivier, ikea, style files, z potrzeby piekna

Chętnie podzielę się z Wami ulubionymi przepisami na bardzo kobiece, lekkie orzeźwienie z prądem;)

Mój ukochany drink letni to Sweet Dream
fot. ugotuj to

Oto przepis:
20 ml Wódka Żołądkowa Gorzka tradycyjna;
10 ml świeżego soku z cytryny;
40 ml soku ananasowego; plastry świeżego ogórka;
Sprite jako uzupełnienie.

Do wysokiej szklanki wrzucamy kilka kostek lodu, przekładając plastrami ogórka. Wszystkie składniki mieszamy w shakerze i przelewamy do szklanki. Uzupełniamy Spritem. Dekorujemy twistem z ogórka.



W letniej, gorącej scenerii dobrze sprawdza się też Red Mint.
fot. moj drink

Jak go sporządzić?

50 ml Wódka Żołądkowa Gorzka z Miętą;
½ świeżej limonki (6 cząstek);
5 listków świeżej mięty pieprzowej;
120 ml soku żurawinowego.

Rozgniatamy w wysokiej szklance listki mięty i cząstki limonki. Dodajemy kruszony lód. Wszystkie składniki mieszamy w shakerze i przelewamy do szklanki. Dekorujemy listkami mięty.



By wykorzystać wciąż trwający sezon truskawkowy oraz niedawno zainaugurowany czas malin warto wcielić w wieczorny relaks ten oto przepis na Berry Blush.
fot. laist

Komponując go można zabawić się w dwie wariacje – truskawkową lub malinową. Oto przepis na tę drugą:

4 liście mięty;
kilka świeżych malin;
odrobina malinowego syropu;
50ml wódki z nutą czerwonych owoców;
Kilka pokruszonych kostek lodu;
Woda mineralna gazowana.

Owoce rozgniatamy na dnie, zalewamy syropem i wódką. Podarte na małe kawałki listki mięty wrzucamy wraz z pokruszonym lodem. Uzupełniamy gazowaną wodą.



No i wreszcie klasyka letniego drinkowania czyli Mojito.
fot. agora magazine

40 ml jasnego rumu kubańskiego;
20 ml świeżego soku z limony;
60 ml wody gazowanej;
10 listków świeżej mięty;
2 łyżki cukru pudru;
5 kostek lodu, pokruszonych.

Do schłodzonej szklanki typu highball wkładamy listki mięty, rozgniatamy tłuczkiem (moździeżem?) i dodajemy cukier. Następnie wkładamy pokruszony lód i wlewamy pozostałe składniki. Mieszamy w shakerze przez kilka sekund.


Wszystkie powyższe przepisy mam zamiar wcielić w życie dziś wieczorem :)
W roli ogrodu wystąpi balkon.
Przy odpowiednim nastawieniu możliwe, że nie zauważę różnicy ;)

środa, 7 lipca 2010

Urocze akcesoria każdej kobietki

fot: sex and the city


Nie ukrywam a nawet "głośno" o tym piszę, że my-kobiety jesteśmy miłośniczkami gadżetów. Lubimy małe rzeczy, które można schować do torby, postawić w łazience, przypiąć do paska, założyć na rękę, wziąć w podróż itd. Zważywszy na naszą tematykę bieliźniarską postanowiłam wam dziś zaserwować kilka uroczych, niezwykle kobiecych i przede wszystkim "ładnych" rzeczy:)Zaczynamy...
W sypialnianej garderobie oprócz zmysłowej bielizny każda "kobietka" powinna umieścić wszelkie akcesoria,które dopełnią całości:
-opaska na oczy-ubieramy ją zawsze tuż przed snem. Niby wynalazek bez którego da się żyć, ale nie wiem czy wiecie moje drogie Panie, że właśnie ubierając taka opaskę na oczy, na drugi dzień możemy uniknąć opuchnięć oraz irytujących sińców pod oczami, Dzięki materiałowi, który nie przepuszcza światła, ułatwia zasypianie i sprawia,że można się wyspać przez względu na porę dnia!:)Do tego projektanci bielizny zasypują nas taki wzorami i dodatkami(np wkład chłodzący), ze aż grzech odmówić sobie takie opaski.


-woreczki na bieliznę-sezon wyjazdów w pełni więc trzeba zadbać o przechowywanie bielizny. Oczywiście można wybrać tradycyjną kosmetyczkę ale nie ma takiej potrzeby bo na naszym rynku już możemy zaopatrzyć się w woreczki na bieliznę w obłędnych wzorach i kolorach.


-podwiązki-ogłaszam wszem i wobec ,że koniec ze skojarzeniami studniówkowymi. Podwiązki są sexy, działają na wyobraźnię i podsycenie żaru w zaciszu własnej sypialni. Polecam zawsze i wszędzie!




cdn.....:)

piątek, 2 lipca 2010

We własnym towarzystwie

Relacje rodzinne są na pewno bardzo ważne w naszym życiu. Kawa w mieście z mamą, wspominanie dzieciństwa z dziadkami, trzy telefony dziennie do ukochanej siostry. Istotne są także regularne pogaduchy z przyjaciółką – czymże byłby nasz żywot bez babskich zwierzeń, próśb o radę, czy po prostu regularnej rundki po sklepach? A wybranek serca? Poranki bez jego zaspanej twarzy na poduszce obok i wieczory bez wspólnych rozmów, seansów filmowych, ech, jakże one byłyby ubogie! O tych z nas, które dorobiły się ;)latorośli, czy nawet gromadki – nie wspomnę. One naprawdę wypełniają KAŻDĄ minutę życia.

A gdyby tak jeden dzień TYLKO DLA SIEBIE?
Niemożliwe? A może jednak?

fot.bankier, djibnet, empik, kappahl, interia, la senza, poradnik zdrowie, precioustouch, abcun

Taki dzień, dwanaście godzin obcowania tylko ze sobą, rozpoczęłabym od aromatycznej, gorącej kąpieli. Niekończącej się. Gdy poczułabym, że woda robi się chłodna, bez namysłu dolewałabym ciepłej.

Wielka latte z pianką i posypką imbirową dopełniłyby ideału przedpołudnia. Ach, bo nie zaznaczyłam najważniejszego – wstałabym na pewno nie wcześniej niż o jedenastej.
Dzień nagradzania siebie nie byłby skalany żadną powinnością, a tym bardziej zakazem. Zapomnij o diecie, wyliczaniu kalorii i pokutnym skrobaniu marchwi (no, chyba, że kochasz marchew bardziej niż dobrze upieczony drób z sosem czosnkowym, w co ośmielam się powątpiewać ;)). Zamów najsmakowitsze kąski w mieście. Rozkoszuj się kaloryczną ucztą , jedząc palcami wprost ze styropianowego pudełka. Zafunduj sobie też porządny deser. Nikt na Ciebie nie patrzy, nikt nie ocenia. To, że siedzisz zawinięta w przytulny szlafrok, a na stopach masz wielgachne kapcie, w nikim nie psuje nienagannej wizji Ciebie.

Cały dzień robisz co chcesz. Jeśli Twoją pasją jest tworzenie biżuterii – utoń w koralikach. Jeśli nic Cię tak nie odpręża, jak dobra literatura, czytaj do woli. Jeśli kochasz sprzątać dom – to mi nieco psuje koncepcję wizji ;), no ale niech będzie – pucuj aż w każdej powierzchni zobaczysz swe odbicie.
Ja jestem kinomanką.
A dzień, jak dziś, zobowiązuje. Film, który potowarzyszy nie może mnie przytłoczyć. Dobrze by było to kino dobre, ale lekkie. Woody Allen nada się w sam raz. W towarzystwie czerwonego półwytrawnego wina – rany, jestem w raju!